Archiwum 20 czerwca 2004


cze 20 2004 sobota pelna niespodzianek
Komentarze: 3

W sumie to sobotni dzien zapowiadal sie dosc interesujaco od samego rana... Nie dosc ze w piatek bylam na dyskotece do rana, to bylam umowiona na randke na sobotni wieczorek :). Rano obudzilam sie ze straszliwym bolem brzucha i cala smierdzialam fajkami i tym co mozliwe jak to zwykle bywa po imprezie :/. Zaparlam sie, wzielam 2 tabletki i powiedzialam sobie ze sie bede trzymac... Po czym poszlam z mamuska na zakupy i... po powrocie odebralam smska, ze do „mojego umowionego” przyjezdza rodzinka i chyba nie bedzie mogl przyjsc! Poszlam pod prysznic, zeby chociaz miec jedna przyjemnosc tego smiesznego dnia i w chwili, kiedy akurat plukalam wloski, matka wali w drzwi i wrzeszczy, ze nam kuchnie zalewa i musi wode zakrecic :P. Tak to jest jak sie nie zna na rzeczy a sie kranem bawi, ale...bywa! Pominmy juz to, ze nie mogla znalezc korka do zakrecania wody, bo go wujcio gdzies przelozyl jak nam umywalke zakladal :]. W koncu po zdjeciu 2kafelkow znalazla i zakrecila (polowa kuchni oczywiscie byla juz zalana). Wreszcie Agatka cala w rozsypce dostala milutkiego smska, ze randka jednak sie odbedzie, wiec cala happy zabrala sie za siebie... Pogoda byla sliczna... do czasu :/. Poniewaz bylam umowiona na 19, to naturalnie ok.19 zaczelo padac :/. Malo tego...chyba bez skrupulow moge napisac, ze w koncu zaczelo strasznie lac!! Ostatnia deska ratunku bylo w tym momencie zaproszenie Marcina do domu... w ktorym goscila sie wlasnie moja rodzinka w skladzie: ciotka Dorotka, moj ojciec chrzestny oraz kuzyn Lukasz. Heh, no i tu sie zaczelo dopiero przedstawienie... Weszlismy mokrzy od gory do dolu, w drzwiach powital nas moj kuzynek oraz ciotka. Poszlam zrobic goraca herbatke, a moj wujcio korzystajac z okazji poszedl poznac mojego goscia. Grzecznie sie przedstawil, po czym upewniwszy sie przeze mnie ile Marcin ma lat, wypil sobie z nim browarka... Jakie sielankowe :/. Wtedy do pokoju wbil moj braciszek, piesek i kuzyn zeby obejrzec sobie cala sytuacje. Przynajmniej ciocia nie chciala mi robic obciachu i powiedziala „Mnie w to nie mieszaj”. THX ciociu, duzy buziak!!! Jakby tego bylo malo... weszla moja mama, popatrzyla na Marcina i powiedziala: „Chcialam sprawdzic czy nie masz dredow?”, po czym zwrocila sie do mnie w kuchni: „Nie ma dredow, nie jest rudy, przyprowadz kogos ciekawego!”. Ech... kochana rodzinka :/. Do konca dnia bylam taka zczapiona ze masakra. W dodatku moj braciszek bez przerwy odwiedzal nas w moim pokoju przyprowadzajac z soba nierzadko psa :P.

Nie powiem... takiej sytuacji to chyba nigdy nie mialam... ciekawie sie wszystko zlozylo akurat jednego, smiesznego dnia :P. 

P.S. Moze chcesz cos dodac Marcin??

 

didisia : :